Reklama

Niedziela Przemyska

Czas wdzięczności

Są ludzie, dla których pielgrzymka jest całym życiem. Historia pani Olgi i jej syna pokazuje, że powołanie często kształtuje się na pątniczym szlaku.

Niedziela przemyska 31/2023, str. IV

[ TEMATY ]

pielgrzymowanie

M. Czamarnyk

Błogosławieństwo rodziców na całe kapłańskie życie

Błogosławieństwo rodziców na całe kapłańskie życie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mówi się, że pielgrzymka to rekolekcje w drodze, pokutna forma duchowości, ale dla wielu pątników jest czymś więcej. Zwłaszcza dla przewodników grup pielgrzymkowych, pielgrzymka zaczyna się następnego dnia po zakończeniu poprzedniej. Coś w tym jest...

Refleksje po pielgrzymce

Jedni potrzebują wyciszenia, inni nie wyobrażają sobie życia bez wyjścia na pątniczy szlak. Są tacy, którzy przez cały rok czekają na spotkanie z ludźmi, których widzą tylko podczas pielgrzymki. Wielu nie może się doczekać wspólnych modlitw, Różańca, tęsknią do rannych Godzinek, wsłuchiwania się w słowa konferencji, na które podczas codziennych spraw nie znajdują czasu. Jedni uciekają od problemów, a może na pielgrzymce szukają rozwiązań, żeby krzyż codzienności był lżejszy do uniesienia. Są też tacy, o których słychać w wieczornej nowennie, szukają męża, żony, proszą o trzeźwość, rozwiązanie trudnych spraw rodzinnych, wyjście z nałogu dzieci, współmałżonka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dla naszej archidiecezji tegoroczna pielgrzymka była szczególnym wołaniem, aby beatyfikacja rodziny Ulmów z Markowej nie była kolejnym wydarzeniem w kalendarzu duszpasterskim, ale zaowocowała przemianą przemyskiego Kościoła. Ale chyba każdy z nas choć przez kilka kilometrów niósł głośne wołanie o pokój na świecie, szczególnie w Ukrainie.

Ale to nie wszystko. Są też tacy, dla których pielgrzymka jest całym życiem. I nie są to słowa na wyrost.

Niezwykły dar naszej Matki

Reklama

Ponad 20 lat temu do pątników dołączyła pani Olga. W Sądowej Wiszni (Ukraina) zostawiała na prawie dwa tygodnie rodzinny dom, obowiązki, przywdziewała strój pokutny, w Medyce przekraczała granicę, a 4 lipca była już gotowa pod katedrą, aby ruszyć ze swoją intencją do Pani Jasnogórskiej. Dla nas pątników ta szczególna intencja była wówczas jeszcze nieznana. Pani Olga wyjawiła ją dopiero w kolejnej pielgrzymce, kiedy pod sercem niosła już syna. Minął rok, a pątniczka z Ukrainy na początku lipca ponownie stanęła pod katedrą trzymając na ręku kilkumiesięczne dziecko. Po wyraźnym nakazie przewodnika dostała wózek i dziękując Bogu, wędrowała, nie musząc się troszczyć, ponieważ nie brakowało chętnych pątników do zaopiekowania się malcem.

Łzy radości

Tak zaczęła się historia życia Harytona, nieodłącznie związana z przemyską pielgrzymką i grupą św. Kazimierza. Mijały kolejne lata, pani Olga z synem każdego 4 lipca stawała pod katedrą. Wszyscy pielgrzymi widzieli, jak mały chłopiec rośnie wraz z pielgrzymką, a na każdym postoju noclegowym mieszkańcy byli zaciekawieni, czy ta pani z Ukrainy pielgrzymuje z synem. Noclegu dla nich nigdy nie brakowało. Zmieniał się charakter pielgrzymki, trasa, przewodnicy, pątnicy. Pani Olga z Harytonem była zawsze. Aż po 17 latach, 4 lipca pod katedrą pielgrzymi z niedowierzaniem pytali: „Pani Olgo, a gdzie jest Harytończyk?”. I wtedy mocno zaszkliły się oczy, zapadła cisza, po której przez łzy, łzy radości usłyszeliśmy: „Wstąpił do zakonu”.

Mijały kolejne lata, oczom nie tyle pielgrzymki przemyskiej, co całego świata pojawiła się pandemia, świat zamarł, wstrzymał się ruch pielgrzymkowy, a kiedy wydawało się, że wszystko wraca do normalności, na ukraińskiej ziemi rozpoczęło się barbarzyństwo wojny. Mimo to w kolejny lipiec, pod katedrą, stawała pani Olga. Nadal dziękuje za syna i jego powołanie, które mocno związało się z pątniczym szlakiem do Królowej Polski.

Reklama

Większość myśli, że pielgrzymka to tylko 12 dni i wracamy do domu. W ostatnim dniu przewodnicy pytają w medytacyjnym rozważaniu: „Pielgrzymka i co dalej?”. Rzeczywiście, pielgrzymka nie kończy się na Jasnej Górze, ale trwa przez cały rok. Dowodem na to jest historia pani Olgi i Harytona.

Mimo wojennej zawieruchy...

Na wiosnę 27 marca o. Damian (Haryton Czamarnyk) przyjmował w Tarnopolu święcenia kapłańskie. Nie zapomniał o pielgrzymiej rodzinie, bo pielgrzymka to czas znajomości i przyjaźni, które zdarza się, że trwają całe życie. 25 czerwca, mimo wojennej zawieruchy, w rodzinnej parafii Sądowa Wisznia stanęli jasnogórscy pątnicy na Mszy św. prymicyjnej o. Damiana. Miejsce wyjątkowe. Pani Olga wraz z mężem postanowili wybudować nowy kościół, dziękując za dar syna i jego powołania, które kształtowało się na pątniczym szlaku. Na prymicjach, bardzo skromnych, nie mogło zabraknąć życzeń, dziecięcych wierszyków i prezentów, a wśród nich o. Damian otrzymał 17 róż. Ich symbolikę wyjaśniła młodzież: 17 róż, to 17 lat pielgrzymowania Harytona do Królowej Polski na Jasnej Górze.

Mamie wiele zawdzięcza

Młody zakonnik przyjął róże i zaniósł je swojej mamie, której po tych wszystkich latach, widać to wyraźnie, zawdzięcza życie, pątniczy szlak i powołanie. A pielgrzymi przywieźli ikonę Pani Jasnogórskiej, którą młody zakonnik umieścił także na swoich obrazkach prymicyjnych.

Tradycją przemyskiej pielgrzymki jest dzień dziękczynienia za powołanych oraz prośba o nowe, liczne, święte powołania kapłańskie, zakonne i misyjne. Zwykle na pielgrzymim szlaku na głowę prymicjantów pielgrzymi wkładają uplecione wianki. W tym roku również był wianek, ale zabrakło prymicjanta, który z dalekiej Ukrainy łączył się z pątnikami duchowo, ponieważ brutalna wojna nie pozwala mu opuszczać granic ojczyzny. Pielgrzymi nie zawiedli. Ojciec Damian stał się rodziną nie tylko pątniczego szlaku. O modlitwie za niego przypominać nam będą pamiątkowe obrazki prymicyjne z przesłaniem: „Dziękuję i błogosławię wszystkich obecnych, i tych, co spotkam na drodze mojej służby Bogu”.

2023-07-25 13:19

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Katecheci na wakacyjnych szlakach

Niedziela legnicka 31/2024, str. VI

[ TEMATY ]

pielgrzymowanie

Archiwum Wydziału katechetycznego

W miejscu objawień Matki Bożej w La Salette

W miejscu objawień Matki Bożej w La Salette

30 czerwca 50-osobowa grupa katechetów i nauczycieli oraz ich rodzin wyruszyła na wakacyjne rekolekcje w drodze, szlakiem największych sanktuariów maryjnych Europy. W programie znalazły się m.in.: Altötting, La Salette, Lourdes, Santiago de Compostela czy Fatima.

Pielgrzymka trwała do 14 lipca, a została zorganizowana przez Wydział Katechetyczny Legnickiej Kurii Biskupiej. Podczas jej trwania uczestnicy polecali osobiste intencje, a także dzieci, młodzież oraz sprawę nauczania religii w polskich szkołach.
CZYTAJ DALEJ

Co wiemy o życiu Chrzciciela?

2025-12-10 09:38

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Bożena Sztajner/Niedziela

Są sytuacje, które zapraszają do poważnych rozważań. Zmuszają człowieka do zastanowienia się nad tym, co było i co może się stać, co robił i czy miało to sens, a jeśli miało, to jaki. Pyta się też, czy nie utracił talentów otrzymanych od Boga, czy dobrze wykorzystał swój czas, czy życia nie zmarnował. Czy wykorzystał wszystkie możliwości, by czynić dobro, podnosić na duchu, pocieszać, umacniać tych, którzy byli w potrzebie?

Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» Jezus im odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie».Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: «Co wyszliście obejrzeć na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale co wyszliście zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po co więc wyszliście? Zobaczyć proroka? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: „Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby przygotował Ci drogę”. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on».
CZYTAJ DALEJ

Bp Wołkowicz: Wpatrujmy się w Maryję po to, by poddawać Panu Bogu!

2025-12-13 09:22

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

Bp Zbigniew Wołkowicz przewodniczył Mszy św., koncelebrowanej w kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego PIĄTKA.

Bp Zbigniew Wołkowicz przewodniczył Mszy św., koncelebrowanej w kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego PIĄTKA.

- Wpatrujmy się w Maryję po to, by uczyć się od Niej - w każdej z tych sytuacji życiowych, w których Ona była, i w których my się znajdujemy - poddawać Panu Bogu. Pozwalali Mu się prowadzić - czy jest radość, czy jest niepokój, a wtedy znajdziemy radość najgłębszą. Radość z pewności, że Bóg jest z nami. Bóg jest przy nas - mówił bp Wołkowicz.

Bp Zbigniew Wołkowicz przewodniczył Mszy św., koncelebrowanej w kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego PIĄTKA. W wygłoszonej homilii powiedział: - Dziś Pan Bóg przez proroka Izajasza mówi, o gdybyś zważał na me przykazanie. To jest taki troszkę wyrzut z żalem. Gdybyś to uczynił, twoje życie było inne. Wtedy stałby się pokój twój jak rzeka, a sprawiedliwość twoja jak morskie fale. Twoje potomstwo było jak piasek i jak ziarnko twoje na to rośnie. Tak naprawdę to, o co chodzi, to jest otworzyć serce, przyjąć, pozwolić Panu Bogu, żeby to On kierował moim życiem. Oczywiście to nie jest tak, że to wszystko zależy tylko ode mnie, od mojego wysiłku, bo Słowo Boże, bo przykazania, tak naprawdę to jest forma obecności Pana Boga. Taka sama jak w Eucharystii jest obecność Pana Jezusa w Słowie. Boga, który do mnie przemawia. Więc te zalecenia, które daję, są Jego słowami, ale skoro to jest Jego obecność, to to Słowo ma też moc uczynienia tego, co przekazuje. Więc to nie jest tylko mój wysiłek. Moim wysiłkiem jest otwartość, pozwolenie, żeby to Pan Bóg mnie zaskoczył, żeby Pan Bóg ciągle działał. Ale to On działa, On przemienia. Weźmy sobie takie przykazanie miłości nieprzyjaciół. Jest to jedno z przykazań. Najbardziej radykalne w chrześcijaństwie. Po ludzku niemożliwe do zrealizowania. No ale, kiedy przyjmę, że to jest Słowo Boga, że to Pan Bóg wie, co mówi i On mi daje siłę, żeby to uczynić. Z drugiej strony, jeżeli ja próbuję podjąć pewne akty, wyjść do człowieka, który jest moim nieprzyjacielem, którego kochać trudno, to Pan Bóg da mi siłę, żeby to moje działanie przyniosło owoce, żeby przemieniło naszą relację. Zobaczcie, tutaj tak naprawdę widać, że potrzebne są dwie strony w tym, żeby Pan Bóg mógł nas zbawić, mógł przyjść do nas, mógł do nas przychodzić. Z jednej strony potrzebna jest moja otwartość i moja chęć przyjęcia tego Słowa, czyli próba życia Nim. - podkreślił.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję