W Paryżu, w którym w większości rozgrywa się akcja filmu, Chopin znalazł się jesienią 1831 r. Na wieść o upadku powstania listopadowego postanowił, że nie wróci do kraju. Szybko wsiąkł w miasto artystów i stał się jedną z jego gwiazd. Względny spokój skończył się jednak po wizycie u lekarza, gdy kompozytor dowiedział się o śmiertelnej chorobie. Rozpoznano u niego gruźlicę – wówczas nieuleczalną. Od tego momentu w jego życiu i w filmowej opowieści zaczęły się prawdziwe schody... Film ten nie jest klasyczną biografią. Łączy jej cechy z opowieścią o artyście mierzącym się z nadchodzącą śmiercią. To nie jest wyidealizowany obraz wielkiego kompozytora i jego twórczości, naszego dobra narodowego. Przeciwnie – obserwujemy człowieka samotnego, niezdolnego do nawiązania głębszych relacji, zmagającego się z chorobą i własnymi słabościami, wrażliwością, zagubieniem. Wiedząc o zbliżającej się śmierci, robi niby to, co dotychczas: komponuje, koncertuje, uczy gry na fortepianie, ale także ucieka w przelotne romanse, bale, plany małżeńskie. Choć historia osadzona jest w XIX-wiecznych realiach, ambicją twórców filmu było stworzenie opowieści uniwersalnej, aktualnej. Wszak ludzkie emocje są wciąż takie same – zmieniają się tylko dekoracje i szczegóły. Reżyser postawił na ciekawych aktorów (Chopina zagrał Eryk Kulm, Ferenca Liszta – Victor Meutelet, George Sand – Joséphine de La Baume, a Delfinę Potocką – Karolina Gruszka). /w.d.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
