W Centrali GOPR w Szczyrku przygotowano ok. 200 wiązanek kosówki, które wraz ze zniczami z emblematem górskich ratowników ozdobiły mogiły goprowców. W ich wykonanie zaangażowała się kilkuosobowa grupa byłych i obecnych członków tej organizacji. – Zwyczaj składania kosówki na grobach ludzi gór jest bardzo stary. Za sprawą naszego klubu seniora ok. 20 lat temu udało się nadać temu stałą formę organizacyjną. I tak to działa do dziś – mówi Ryszard Kurowski z Beskidzkiej Grupy GOPR. Przygotowane kosówki trafiają za pośrednictwem kierowników sekcji organizacyjnych, którzy zajmują się konkretnym regionem, do miejsca swego przeznaczenia. – Uhonorowanie nieżyjących ratowników kosówką i zniczem jest niezwykle pozytywnie odbierane przez ich najbliższych. Często ten znicz zostaje na grobie długi czas. Wymieniane są w nim wkłady. Dla krewnych zmarłego to sygnał, że goprowcy to jedna wielka rodzina, która o swoich nie zapomina – dopowiada R. Kurowski.
Pożegnalna tradycja
Reklama
Tego, kto zginął w górach, zwozi się z nich z gałązką kosówki. Tak jest w Tatrach, Karkonoszach i w Beskidach. W Bieszczadach zastępuje ją jałowiec. Ciału transportowanemu w toboganie zawsze towarzyszy zielona gałązka. Na cmentarzu jest podobnie. Tyle, że podczas ceremonii pożegnania ludzi gór, kosówka dedykowana jest również goprowcom. W końcu ich emblematem jest krzyż, pod którym znajduje się srebrzysta kosodrzewina symbolizująca wytrwałość, górski pejzaż i odporność na trudne warunki, na jakie muszą być przygotowani. – Zawsze życzymy sobie spokojnego dyżuru. Podobnie jest, gdy żegnamy kolegę na cmentarzu. Wtedy także padają słowa spokojnego dyżuru – mówi Kurowski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Różne miejsca, jedna intencja
– Podczas Mszy św. z okazji Dnia Ratownika modlimy się za żywych i zmarłych goprowców. Ostatnio świętowaliśmy przy goprówce na Hali Miziowej. Decyzją Marcina Szczurka, naczelnika Beskidzkiej Grupy GOPR, rotujemy miejscem do świętowania, a co za tym idzie do celebracji liturgii – tłumaczy ks. Krzysztof Cojda, kapelan GOPR. Intencje modlitewne za ludzi gór padają podczas tradycyjnej Eucharystii we wrześniu na szczycie Babiej Górze i w schronisku na Szyndzielni. – Przy minus 28 stopniach Celsjusza odprawiałem w grudniu Mszę św. na Hali Skrzyczeńskiej za duszę ks. Szczepana Gacka, pierwszego w Polsce kapłana-goprowca. Zresztą na położonej tam dyżurce pełnił swoje zimowe dyżury. Za komuny wykłócał się z różnymi decydentami, że skoro górskie ratownictwo jest społeczne i apolityczne, to dlaczego on, jako kapłan, nie może być częścią tego środowiska. Po wieczornej liturgii wraz z innymi goprowcami zjechaliśmy na nartach z pochodniami, żeby uczcić jego pamięć. Takie okazjonalne Msze św. też się zdarzają – podkreśla ks. Zygmunt Mizia, goprowiec z 25-letnim stażem. I dodaje, że na kaplicy w podzakopiańskich Wiktorówkach znajduje się poświęcona ks. Gackowi tablica, która upamiętnia jego zaangażowanie w ratownictwo górskie.
Wezwanie spływa z góry
W ostatnią niedzielę września w schronisku turystycznym na Szyndzieni sprawowana jest Msza św. za ratowników GOPR. – Modlimy się o błogosławieństwo na zbliżający się sezon zimowy oraz o pokój wieczny dla ratowników, którzy odeszli na wieczną służbę do niebiańskiej grupy – mówi Janusz Szeja, emerytowany gospodarz schroniska na Szyndzielni, który w struktury GOPR wszedł w 1983 r. Do dyspozycji celebransów, którzy sprawują tam liturgię, jest specjalna stuła z symbolami goprowskimi i wizerunkiem św. Bernarda. Msza św. na Szyndzielni ma tak długą tradycję, jak parafia św. Andrzeja Boboli, na której terenie się znajduje. Systematycznie jest tam odprawiana od 1998 r. Pomysł na tę górską modlitwę wyszedł od ks. proboszcza Franciszka Kani SAC. Najczęściej celebransem Mszy św. dedykowanej goprowcom są kapłani związani z tą organizacją. Wśród nich znaleźli się m.in. ks. Krzysztof Cojda, ks. Zygmunt Mizia, ks. Maciej Kornecki, śp. ks. Szczepan Gacek. Ostatnia Eucharystia na Szyndzielni zgromadziła ok. 30 osób. – W jednym z kazań ks. K. Cojda zwrócił uwagę, że większość wydarzeń z historii zbawienia rozegrało się w górach. W dziejach chrześcijaństwa góry nie tylko, że są mocno eksponowane, ale i odegrały w nich niebagatelną rolę. To naturalne, że ludzie gór modlą się za ludzi gór właśnie w górach – podkreśla J. Szeja.
W porę i nie w porę
Środowisko ratowników co roku opuszczają na wieczną służbę goprowcy w stanie spoczynku. Metryka jest nie do oszukania. Bywają jednak zgony zaskakujące, takie których nikt by się nie spodziewał. 28 września zmarł, mając 49 lat Bartłomiej Hula, ratownik sekcji operacyjnej w Szczyrku. – Każdy ratownik, idąc do poszkodowanego, realizuje cnotę nadziei. Czyni to przez pomoc medyczną i słowo wsparcia. Jako chrześcijanie w chwilach dla nas trudnych, w chwilach odejścia osoby bliskiej musimy o tym pamiętać. Szczególnie pamiętać o tym powinni goprowcy, którzy w klapie mają krzyż. Oni mają żyć nadzieją, że istnieje jeszcze inna rzeczywistość, ta nieśmiertelna. Powołanie na wieczny dyżur jest nieuchronne, ale nie katastrofalne, bo wezwanie do nas kieruje Miłosierny Ojciec. I w tym trzeba pokładać nadzieję – mówi ks. K. Cojda.
