Lifting serca
Boże Narodzenie to święta rodzinne. Odwiedzamy się, przyjeżdżamy z daleka, gromadzimy się przy stole i wokół choinki. Ale czy się spotykamy?
Serce nam się zestarzało.
Adwent to dobry czas na lifting serca. Warto usunąć zmarszczki, zmierzyć rytm i puls, zatrzymać się – spojrzeć na Boga i poczuć się przez Niego oglądanym.
Boże Narodzenie – niech się wydarzy...
Jedną z prac na tegorocznej edycji wystawy Top Charity Art, organizowanej w oranżerii Muzeum w Wilanowie, był liść wykonany z hartowanej stali. Jego płaszczyzna była podziurawiona. Wyeksponowany na białym tle, przykuwał uwagę odwiedzających. Pracę podpisano: Silent Leaf – cichy liść. Cichy, milczący liść. Co on skrywa? Tajemnice, miłość i cierpienie? Nie wiem.
Przypominał mi on tajemnicę pewnego weimarskiego liścia. Otóż w 1814 r., gdy Goethe przebywał na kuracji w Wiesbaden, poznał tam Mariannę Jung. Zrodziła się między nimi miłość. Każde z nich miało już jednak swoją rodzinę. Przez kolejny rok pisywali do siebie gorące listy. Jesienią 1815 r. w Heidelbergu podczas wspólnego spaceru w parku zatrzymali się pod drzewem miłorzębu, z którego Goethe zerwał liść i podarował go Mariannie. Czy było to wyznanie miłości? Nie wiemy. Jeszcze tego samego dnia poeta napisał wiersz wyrażający jego stan ducha.
Święta, które nosisz w sobie
Jednym z problemów człowieka jest znalezienie samego siebie. Jeżeli nie żyjemy własnym życiem, mieszkamy w wynajętym mieszkaniu. Na święta warto wrócić do domu.
Adwentowe dni to czas powrotu, to czas odkrywania, kim naprawdę jestem i dlaczego żyję.
Znaleźć odpowiedź na te pytania – to prawdziwe święto.
Stoję na plaży. Adriatyk spokojny. Wzrokiem sięgam daleko. Horyzont nieosiągalny. Mam wrażenie, że gdzieś styka się z morzem. Ale gdzie? Nie widać granicy. Szeroka perspektywa i nieogarniony świat sprawiają, że coś we mnie rośnie. Marzenia rozciągają się we mnie. Tęsknota wybiega poza horyzont, a wyobraźnia za nim goni. Czuję się, jakbym był w innym świecie. A przecież stoję na brzegu. Na brzegu morza i jakby na brzegu siebie. Miłe uczucie, doświadczenie uniwersum.
Magda Umer była symbolem artystki, matki, przyjaciółki, doskonałą erudytką z ogromną wiedzą o muzyce i literaturze - powiedział PAP aktor Wiktor Zborowski. Piosenkarka, wykonawczyni poezji śpiewanej oraz aktorka Magda Umer zmarła w wieku 76 lat.
- Była wielką artystką, poetką teatru, poetką estrady - powiedział w rozmowie z PAP aktor Wiktor Zborowski, który niejednokrotnie pracował z Magdą Umer. - Całą swoją twórczość „rysowała” cieniusieńką kreską Tadeusza Kulisiewicza. Było to delikatne, ulotne, zwiewne, takie ażurowe - ocenił. Zaznaczył, że była jednocześnie „wspaniale wykształconą osobą i doskonałą erudytką”. Miała wielką wiedzę o muzyce i literaturze.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.